Tak wygląda skoda, którą podróżował inspektor Szymczyk. Zdaniem miejscowych policjantów, wypadek to tylko "obcierka" fot. Taka jest Ostróda
Jak podaje portal „Taka jest Ostróda” oraz „Fakt”, wczoraj 19 kwietnia, około godziny 16:40 na remontowanym odcinku obwodnicy Ostródy, doszło do wypadku. Służbowy policyjny samochód, wiozący zastępcę szefa policji, inspektora Andrzeja Szymczyka staranował dwa inne auta jadące z naprzeciwka. Miejscowi policjanci, którzy przybyli na miejsce zdarzenia stwierdzili, że była to wyłącznie… obcierka.
Do zdarzenia doszło około 16:40 na remontowanym odcinku obwodnicy Ostródy. Jak tłumaczy gazecie Fakt świadek zdarzenia, obowiązuje tu ograniczenie do 50 km/h ze względu na prowadzone prace. Jest tam również podwójna linia ciągła, zakręt i podjazd pod górę.
Kierujący skodą nagle wyjechał zza tira wprost pod koła jadącym z naprzeciwka dwóm samochodom. Dobrze, że nikt nie zginął - mówi dla Faktu kierowca, który widział wypadek.
W służbowej, policyjnej skodzie, na tylnym siedzeniu podróżował zastępca szefa policji, inspektor Andrzej Szymczyk.
Co jest najciekawsze w całej sprawie, kierowca skody Mirosław M. za swój niezwykle niebezpieczny wyczyn na drodze został… ukarany mandatem karnym i to w dodatku tym najniższym: 220 zł oraz 6 punktów karnych. Był trzeźwy. W trakcie, gdy miejscowi policjanci wypisywali mu mandat, dla inspektora Szymczyka został podstawiony inny samochód, którym odjechał w kierunku Warszawy.
Jak pisze „Taka jest Ostróda”, za podobny, skrajnie niebezpieczny manewr zwykły kierowca straciłby prawo jazdy.