fot. elblag.net
Upał. Zauważamy zamkniętego psa w obcym samochodzie. Możemy wybić szybę czy nie możemy? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. W ostatnim czasie tym tematem znów zajęły się media. Powód? Mężczyzna, który wybił szybę w samochodzie pozostawionym na parkingu, może odpowiadać za zniszczenie mienia. Policjantka stwierdziła, że „dziecko, to dziecko, a piesek może sobie posiedzieć”.
Psa zauważyli klienci centrum handlowego przy ul. Górczewskiej w Warszawie. Zwierzę było pozostawione w samochodzie zaparkowanym przed sklepem w niedzielę w południe. Tego dnia w Warszawie było niemal 35 st. Celsjusza. - Usłyszałem ujadanie na parkingu, przy samochodzie było już kilka osób - relacjonuje Jakub Słupczek. - Zadzwoniłem pod numer 112 i powiadomiłem policję.
Pan Jakub nie zastanawiał się i przy pomocy klucza do kół wybił szybę w samochodzie. Zwierzę było w strasznym stanie, odwodnione, ciężko dyszało. Trudno powiedzieć jak sytuacja mogłaby się zakończyć, gdyby nie zdecydowana reakcja klientów centrum handlowego. Policjantka, która przyjechała na miejsce zdarzenia stwierdziła, że mężczyzna może odpowiadać za zniszczenie mienia, a „piesek może sobie posiedzieć”. Pan Jakub we wtorek rano ma zjawić się na komendzie, aby wyjaśnić sprawę.
Tym razem psa udało się uratować. Tyle szczęścia nie miało zwierzę, które zostawił właściciel w rozgrzanym aucie rok temu na ul. Królewieckiej w Elblągu, tuż przy salonie samochodowym. Pomoc przyszła zbyt późno. Być może gdyby kobieta, która zauważyła zagrożenie sama wybiła szybę, psa udałoby się uratować. Niestety, mieszkańcy naszego miasta nie podejmują się ryzyka, czekają na przyjazd odpowiednich służb. Na to może być już za późno. Dodatkowo takie sytuacje, jak ta w Warszawie utwierdzają nas w przekonaniu, że wybicie szyby to coś złego, coś, za co otrzymamy karę np. grzywny.
Przypominamy: pies to również żywe stworzenie. O jego przeżyciu często decydują minuty. Warto, jeżeli jesteśmy pewni, że zwierzę kona w rozgrzanym samochodzie, wybić szybę. Koniecznie w takich sytuacjach zadzwońmy na policję (112) lub do schroniska (603-300-631).
- Jeśli mam do wyboru zapłacić 200 zł, ale uratować psa, to nie będę się zastanawiał – dodaje pan Jakub.
Źródło: warszawa.gazeta.pl