zdjęcie poglądowe, stanowi ilustrację do artykułu fot. RB
Wszystko rozpoczęło się już kilka lat temu, jednak dopiero teraz sprawa nabrała tempa. Mieszkańcy osiedla Zawada na spotkaniu z prezydentem zgłosili problem pewnego handlarza samochodów, który ciągle przy ul. Kalenkiewicza stawia swoje samochody tym samym nie pozostawiając miejsc parkingowych dla "zwykłych" mieszkańców.
Problem zgłosiła jedna z mieszkanek, następnie za nią wtórowało kilku innych gości, którzy przybyli na spotkanie z Jerzym Wilkiem. Twierdzili oni, że handlarz samochodów zajmuje przynajmniej kilkanaście miejsc parkingowych stawiając swoje auta na sprzedaż, a tym samym blokuje możliwość zaparkowania mieszkańcom bloków przy ul. Kalenkiewicza. Samochody, przynajmniej w teorii, miały być zaparkowane za terenach zielonych przyległych do ul. Odrodzenia oraz miały mieć tablice rejestracyjne niezgodne z polskim prawem. Słowami mieszkańców miały być one po prostu zwykłą białą kartką z numerami zapisanymi zwykłym czarnym markerem.
Zgłaszający problem dodatkowo zaznaczali, że kilkukrotnie prosili już o interwencję policji w tej sprawie. Niestety, pomimo kilku telefonów policja w dalszym ciągu nie interweniowała. Zapytaliśmy się Jakuba Sawickiego, rzecznika prasowego elbląskiej policji, dlaczego, pomimo zgłoszeń, nie było interwencji.
Odpowiedź jest prosta. Rzeczywiście kilkukrotnie dostawaliśmy sygnały o parkowaniu pojazdów tego Pana, według zgłaszających, w sposób niedozwolony. Za każdym razem policjanci podczas internwencji stwierdzali co innego. Auta były zaparkowane w sposób poprawny, nie zagrażały bezpieczeństwu, miały oryginalne tablice rejestracyjne, tyle, że holenderskie. Nie ma żadnych podstaw prawnych, aby właściciela aut ukarać w jakikolwiek sposób.
Monika Borzdyńska, czyli rzecznik prasowy prezydenta obiecała zająć się tą sprawą. Wspólnie z naszą redakcją ustaliliśmy numer telefonu do handlarza, resztą miał już się zająć UM. My natomiast skontaktowaliśmy się osobiście z Marcinem Czerzoniem. To właśnie on jest właścicielem wszystkich samochodów, które są zaparkowane przy ul. Kalenkiewicza, ale i również na parkingu CH Ogrody.
Proszę Pana, powiem wprost. O całej sytuacji dowiaduję się dopiero od Pana, nikt wcześniej mnie nie poinformował, że istnieje jakiś problem. Jestem po prostu zdziwiony. Co prawda po ostatnim spotkaniu mieszkańców z prezydentem doszły mnie słuchy, jakoby moje auta przeszkadzały moim sąsiadom, jednak żaden z nich nie pofatygował się, aby ze mną porozmawiać, dojść do jakiegoś kompromisu.
Mieszkańcy, nie tylko Ci, którzy byli na spotkaniu, ale i również osoby, które zgłosiły się do nas z problemem w późniejszym czasie, mówią o przynajmniej 10-ciu autach, którymi Marcin Czerzoń zastawia miejsca parkingowe.
To nieprawda. Proszę przyjechać i sprawdzić, jeżeli mi Pan nie wierzy. Moja rodzina liczy 4 osoby, w tym 3 są "jeżdżące". Na chwilę obecną na parkingu przy ul. Kalenkiewicza stoi 5 moich samochodów. To dużo na taką rodzinę? Każde auto jest zaparkowane w sposób poprawny, blisko siebie, a jeżeli potrzebuję zaparkować jeszcze jedno lub dwa auta, to po prostu parkuję je wzdłuż już tych pięciu. Tym samym oszczędzam miejsce, a zastawiam tylko i wyłącznie swoje auta, nie wchodząc w drogę innym mieszkańcom.
A co z parkowaniem aut na CH Ogrody?
Parkuję je tam właśnie po to, aby nie przeszkadzały mieszkańcom bloków przy ul. Kalenkiewicza. Stoją zaparkowane na końcu parkingu tak, aby nie przeszkadzały Klientom "Ogrodów". Więc w czym rzecz?
Marcin Czerzoń przyznaje, że były kiedyś problemy związane z parkowaniem aut na skarpie zielonej tuż obok bloków. Została zwrócona mu uwaga, więc przestał je tam zostawiać. Ta sytuacja miała miejsce około 2 lat temu. W podobnym czasie administracja CH Ogrody również miała wątpliwości co do parkowania aut na parkingu, jednak prośby pana Marcina o możliwość parkowania na "Ogrodach" zamiast pod blokiem, a tym samym zastawianie miejsc parkingowych dla sąsiadów, zostały uwzględnione.
Być może Jerzy Wilk doprowadzi do spotkania Marcina Czerzonia, jak i mieszkańców. Dziwi w tej całej sytuacji fakt, że mieszkańcy na samym początku nie porozmawiali z samym zainteresowanym. Może dzięki temu całej sytuacji można by było uniknąć.
- Jestem chętny na ugodę, jestem chętny na rozmowę z sąsiadami. Trzeba działać wspólnie, aby żyło nam się lepiej. Miejsc parkingowych jest tu bardzo mało, więc proponuję zamiast się kłócić - porozmawiajmy.
Do sprawy będziemy powracać.