Zdjęcie poglądowe, stanowi wyłącznie ilustrację do artykułu fot. Bartłomiej Ryś
Sezon letni i wyższe temperatury to zazwyczaj doskonały moment do tego, aby w naszym samochodzie uruchomić klimatyzację. Przed tym warto zadbać o cały układ – wyczyścić cały układ, uzupełnić czynnik chłodzący, sprawdzić jego szczelność. Te podstawowe działania już w tym sezonie będą o wiele droższe. Dlaczego? Ze względu na nowe, wprowadzone całkiem niedawno, przepisy unijne.
Ustawa o substancjach zubożających warstwę ozonową oraz o niektórych fluorowanych gazach cieplarnianych Sejm uchwalił 15 maja 2015. Czy winni są nasi politycy? Niekoniecznie. Po 9 latach musieli dostosować nasze prawo do dyrektyw unijnych, które zaczęły wymagać takich uregulowań w państwach członkowskich – więc również w Polsce i Elblągu.
Co to znaczy dla branży motoryzacyjnej a przede wszystkim dla końcowego Klienta? Wszystkie popularne czynniki chłodzące w klimatyzacjach „łapią się” na nowe przepisy. Według nich, każda osoba obsługująca układy klimatyzacji musi przejść stosowne szkolenie i legitymować się otrzymanym certyfikatem (po pozytywnym zdaniu egzaminu). To kosztuje – nawet kilkaset złotych. Ale to dopiero początek.
Według nowych przepisów, warsztaty obsługujące układ klimatyzacji muszą prowadzić dokładną i precyzyjną ewidencję wszystkich substancji, jakich używają do np. uzupełniania czynnika chłodzącego. Firmy muszą chociażby podać to, ile chłodziwa zakupiły a ile sprzedały swoim Klientom. Jednym słowem – papierologia.
To nie koniec. Według nowych przepisów, mechanik nie ma prawa „dobić” klimatyzacji, jeżeli brakuje więcej, niż 40 gramów. Jest zmuszony do tego, aby sprawdzić szczelność całego układu, naprawić go, całą procedurę szczegółowo udokumentować a dopiero wtedy „napełnić” klimatyzację czynnikiem chłodzącym.
To trudne, ponieważ w niektórych samochodach takie ubytki zdarzają się przy całkowicie sprawnych układach – mówi jeden z elbląskich mechaników.
Co więcej, nowe przepisy nakładają na warsztaty wiele dodatkowej pracy „papierkowej”, każde zużycie czynnika musi być udokumentowane, każda naprawa zanotowana, każde dane pojazdu i jego właściciela również – zauważa właściciel serwisu.
Z jednej strony jest to pewna szansa na to, że z rynku znikną „mechanicy podwórkowi”, którzy do układu klimatyzacji potrafią wtłoczyć chociażby LPG (gaz skrajnie łatwopalny). Z drugiej – kierowcy, którzy w najbliższym czasie odwiedzą serwisy w celu skontrolowania swojego układu klimatyzacji, mogą się liczyć z o wiele większymi wydatkami. Serwisy „odbiją” sobie w cenie to, że zostało na nich nałożone więcej pracy.
Jeżeli dany warsztat nie będzie liczył się z nowymi przepisami i akurat trafi na inspektora, który wyrywkowo sprawdzi dokumentację i dopatrzy się błędów, to jego właściciel musi liczyć się z potężną karą finansową rzędu kilku tysięcy zł.