zdjęcie poglądowe, stanowi ilustrację do poniższego tekstu fot. Bartłomiej Ryś
Tuż przed minionymi Świętami Bożego Narodzenia nasz dziennikarz opublikował długą relację ze spotkania w Hotelu Elbląg. Temat: szlak Green Velo, czyli jak utworzyć „bezpański szlak” za grube miliony. Czy tylko my stwierdziliśmy olbrzymie nieprawidłowości? Nie. Gazeta Wyborcza oddział Białystok stwierdza, że „Green Velo to największy szlak dla rowerzystów w Polsce, gigantyczna promocja, ale także bylejakość, pośpiech i formalny bałagan.”
Do wspomnianego tekstu Mateusza Milanowskiego warto powrócić – jest dostępny TUTAJ
Green Velo to największa inwestycja rowerowa w Polsce. Szlak liczy 2 tysiące kilometrów wspartych setkami wiat mających być miejscem odpoczynku dla cyklistów. Wyborcza Białystok zajęła się tym tematem, ponieważ przez województwo podlaskie przebiega najdłuższy fragment trasy – aż 603 km. Dlaczego prezentujemy ten materiał na naszych łamach? Aby udowodnić, że nie tylko na terenie województwa warmińsko-mazurskiego stworzono rowerowy bubel za grube miliony. Uwagi naszego dziennikarza były więc jak najbardziej słuszne.
Budżet trasy Green Velo (łącznie) to 274 mln zł. Najwięcej wydano w warmińsko-mazurskim (ponad 81 mln), na drugim miejscu podkarpackie (ponad 65 mln) a na trzecim podlaskie (ponad 58 mln). Aż 25 mln zł przeznaczono na ogólno pojętą promocję szlaku.
Wyborcza zauważa, że w przypadku woj. podlaskiego pieniędzy i tak było za mało.
- Pieniędzy było dramatycznie mało - twierdzi Jarosław Panek, rzecznik projektu Green Velo dla Wyborczej. - Wyliczyliśmy, że gdyby zrobić asfaltowy szlak w wysokim standardzie, na całość powinno pójść około miliarda złotych. Uznaliśmy, że lepiej jest coś zrobić, niż nie robić nic.
Przez to powstały drogowo-rowerowe buble. W jednej części wybudowano półtorakilometrową trasę oddzieloną obrzydliwymi, żółtymi barierkami. Kilkanaście kilometrów dalej żadnej nowej dla rowerów po prostu nie ma. Jak pisze Wyborcza:
Gruntowa droga, przy której stoi oznakowanie szlaku, nie została nawet wyrównana, nie mówiąc o zagęszczeniu czy utwardzeniu nawierzchni. A przydałoby się - rowerzyści mają tu do pokonania kilka kilometrów wypełnionych błotem i wodą kolein. Turystycznym rowerem z sakwami będzie to trudne zadanie. Z przyczepką - niemal niemożliwe.
Brakowało również czasu na prace:
- Samorządy musiały przeprowadzić przetargi i zrealizować inwestycję w niecały rok. W sumie to jesteśmy zdumieni, że udało się zdążyć ze wszystkim - mówi Panek.
Kto zarządza Green Velo? Nikt
To drugi powód, dla którego cytujemy Wyborczą i opisywany szlak w woj. podlaskim. W gazecie pojawia się bardzo ważna informacja o tym, kto zarządza Green Velo.
- Projekt się już skończył i formalnie nikt nie odpowiada za szlak jako całość - mówi rzecznik Green Velo Jarosław Panek. - My, czyli świętokrzyska Regionalna Organizacja Turystyczna, odpowiadamy za komponent promocyjny, a resztą zajmujemy się niejako grzecznościowo. Poszczególne województwa zajmują się swoimi odcinkami, ale całość nie jest formalnie umocowana – dodaje.
Warto zapoznać się z całym tekstem, który jest dostępny tutaj: bialystok.wyborcza.pl