Fotoradar na ul. Płk. Dąbka fot. BR / archiwum elblag.net
Był przy zjeździ z Mostu UE, przy Płk. Dąbka tuż przed skrzyżowaniem z Gwiezdną, na alei Piłsudskiego, przy ograniczeniu (słusznym, bo obok jest szkoła) 40 km/h. Miały stać na straży bezpieczeństwa, dziś masowo znikają z ulic. Czy fotoradary powinny powrócić na elbląskie ulice?
Trudno odmówić zasadności postawienia fotoradaru przed dość trudnym skrzyżowaniem, w pobliżu szkoły. Nawet jeżeli był to tylko pusty maszt, to kierowcy i tak zwalniali. Skuteczności urządzenia w takich sytuacjach nie sposób podważyć. Podobnie ma się sprawa z fotoradarem przy „długich prostych” - ul. Płk. Dąbka, Ogólna. Tam kierowcy również lubili „przycisnąć”. Można więc stwierdzić, z kilkoma wyjątkami, że miejsca pod fotoradary w Elblągu były przemyślane. Czy wpływały na bezpieczeństwo? Pomimo całej niechęci kierowców do tych urządzeń, można z całą pewnością stwierdzić, że tak. Adam Jasiński z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego stwierdził, że „dzięki nim (fotoradarom) ilość wypadków samochodowych zmniejszyła się o 50 proc.”
Później fotoradary zaczęły znikać. Nie tylko z ulic Elbląga. Nowe przepisy były bardzo brutalne – jeżeli stoi maszt, to musi być w nim fotoradar. Koniec z atrapami. Taka decyzja została podjęta przez Ministerstwo Infrastruktury w lipcu 2011 roku. Był wybór – można było nie likwidować masztów i dokupić do nich fotoradary. Problem w tym, że większości samorządów nie było na to stać. Jedno urządzenie to koszt około 100 tys. zł. Do tego dochodzą dość wysokie koszty eksploatacji. Maszty znikły.
Znikło bezpieczeństwo?
Nie można stwierdzić, że kierowcy płakali po utraconych fotoradarach. Jak pokazywał wielokrotnie Emil Rau (program „Emil Łowca Fotoradarów”), wiele tego typu urządzeń nie było nastawionych na poprawę bezpieczeństwa, a jedynie stawały się maszynkami do zarabiania pieniędzy w rękach (najczęściej) Straży Miejskiej. Ale i to się zmieniło. Sejm znowelizował ustawę, prezydent Andrzej Duda ją podpisał. Na jej mocy Straż Miejska straciła uprawnienia do prowadzenia kontroli z wykorzystaniem stacjonarnych i mobilnych urządzeń rejestrujących. Fotoradary, powiedzmy to sobie wprost, znikły z ulic. Z samej Warszawy z 21 urządzeń pozostały... 4.
Kierowcy mówią wprost: od skrajności w skrajność
- W pewnym momencie nie można było wyjechać z własnego podwórka, bo tam już czekał fotoradar. Dziś,wręcz odwrotnie, wszystkie znikły.
- To raj dla piratów drogowych.
Policja będzie musiała radzić sobie sama z wykorzystaniem tzw. „suszarek”. To jedyna broń w walce z piratami drogowymi, którzy znacznie przekraczają prędkość.
Pozostaje więc pytanie: co z bezpieczeństwem? Atrapy nie karały, ale przestrzegały, zmuszały do zwolnienia. Były to swoiste działania prewencyjne, czyli zapobiegały złym zjawiskom i zagrożeniom. A dziś? Ocenę tej sytuacji pozostawiam Czytelnikom.