Ciche i czyste miasto, w pełni elektryczne samochody, ładowarki na każdym parkingu. Ogrzewanie domów za pomocą energii z wnętrza planety, na obrzeżach Elbląga pełno farm wiatrowych. Popuśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie właśnie takie miasto. Nasze miasto.
Gazeta Bałtycka poinformowała 8 maja o tym, że w Gdańsku urzędnicy postawią trzy stacje ładowania pojazdów elektrycznych za kwotę... 700 tysięcy złotych. Jedna ze stacji będzie ulokowana oczywiście obok Urzędu Miejskiego. Urzędnicy tłumaczą, że taka inwestycja jest przede wszystkim skierowana dla mieszkańców, którzy w łatwy i szybki sposób będą mogli naładować swoje auto elektryczne. Problemem jest fakt, że aut elektrycznych jest w Gdańsku zarejestrowanych – uwaga – dokładnie 24 sztuki. Do tego dochodzi 15 aut hybrydowych. A ilość samochodów konwencjonalnych? Setki tysięcy. Więc gdzie sens?
Patrząc na Elbląg można odnieść wrażenie, że pomimo zmiany włodarzy i tak miasto idzie w stronę bycia „eko”. Instalujemy elektrownie wiatrowe, świetnie gospodarujemy terenami zielonymi nie pozwalając, aby ktokolwiek się na nich budował (Lotnicza, Modrzewina), inwestujemy w rozwój komunikacji miejskiej testując autobusy hybrydowe (często za ponad 1 mln złotych od jednego egzemplarza). Dlaczego by nie postawić na rozwój aut elektrycznych? Puśćmy w niepamięć dziurawe drogi i krzywe chodniki. Puśćmy w niepamięć zadłużenie miasta.
Urząd Miejski mógłby zaproponować zmniejszenie opłat za korzystanie z samochodu elektrycznego. Posiadacz takiego „cuda” mógłby nie płacić za postój w Strefie Płatnego Parkowania, posiadałby zniżki na serwis auta w wybranych punktach, które podpisałyby umowę o współpracy z miastem.
No i tańsze tankowanie. Przeliczenia ekspertów w dziedzinie motoryzacji są jednoznaczne – koszt przejechania 100 kilometrów nawet najoszczędniejszym silnikiem benzynowym jest niewspółmierny z przejazdem takiego samego dystansu autem elektrycznym. Tylko pojawia się jeden problem. Jak informuje nas Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy prezydenta, w Elblągu jest zarejestrowane jedno auto elektryczne i 16 hybrydowych tzn. z paliwem alternatywnym.
Niezbędnym działaniem jest więc prowadzenie rozmów z salonami samochodów w Elblągu, aby obniżyli ceny zakupu takich pojazdów. Wtedy elblążanie chętniej zaczną je kupować, a wtedy nasz plan wejdzie w fazę realizacji. Eureka!
Ludzie starsi byliby zadowoleni. Powietrzne byłoby czystsze, nie byłoby tak głośno na ulicach (dzwonek rowerowy byłby głośniejszy, niż szum opon z auta elektrycznego), a ludziom ogólnie żyłoby się lepiej. Wreszcie normy spalania EURO miałyby sens. Bylibyśmy miastem, które pierwsze w Polsce całkowicie popiera ideę aut napędzanych paliwami alternatywnymi. Prywatnie uważam, że dałoby to nam rozgłos większy, niż ostatnie wybory poreferendalne.
Więc elblążanie – czas zrobić „Elektryczny Elbląg”!
Ironia – sposób wypowiadania się, oparty na zamierzonej niezgodności, najczęściej przeciwieństwie, dwóch poziomów wypowiedzi: dosłownego i ukrytego, np. w zdaniu Jaka piękna pogoda wypowiedzianym w trakcie ulewy. W klasycznej retoryce ironia stanowi jeden ztropów, jest zaliczana także do podstawowych kategorii w estetyce – źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ironia